dr Holy

Moc dobrych życzeń – moc złych życzeń

 

„Nie życz drugiemu, co Tobie niemiłe”

” Kochaj wszystkich ludzi ”

” Życz wszystkim jak najlepiej ”

To wszystko mądrości ludowe, lub jak kto woli mądrości nowej epoki.

Dzisiaj świat jest pełen światłych osób z miłością w sercu bojących się nawet pomyśleć, a już nie daj bóg wypowiedzieć się źle na temat innej osoby (oczywiście pisze o tych prawdziwie światłych). Pracujemy z umysłem , poszerzamy swoją świadomość, jesteśmy coraz bardziej uduchowieni. Wciąż słyszę „życzę mu jak najlepiej „, „co prawda zrobił mi krzywdę, ale niech mu będzie dobrze”. Podchodzimy do ludzi z miłością, nawet jeśli oni nie odpłacają nam tym samym.

Czasem chce mi się krzyczeć „NIE KŁAM”! PRZECIEŻ TO NIEMOŻLIWE  ŻEBY TAK MYŚLEĆ.

Bo przecież jest też drugi biegun – ludzie bezinteresownie złośliwi,  z tzw. zasadami, przeważnie religijni (czytaj: chodzący do kościoła), zawzięci, niechętni innym ludziom. A jeśli dodatkowo mają jakąkolwiek władzę, wykorzystujący ją przeciwko innym – „polskie piekiełko”.  Oczywiście oni o sobie tak nie myślą, oni reprezentują wartości!

Ja w swoim życiu zrobiłam wszystko, co możliwe żeby wokół mnie nie było takich ludzi, odcięłam, bo przecież jak każdy człowiek miałam wybór. Czasem jednak spotykam ich na swojej drodze i nie ukrywam, że nie umiem reagować. Dostaję w głowę obuchem niechęci, cudzej złości lub po prostu zwyczajnej nieuprzejmości.

Staram się zachowywać spokój, chociaż jest to coś, co burzy mój świat. Wiem, że naiwnym jest myśleć, że wokół są sami dobrzy ludzie, ale mimo, że jestem logiczna lubię własnie tak myśleć. Tym trudniej jest mi reagować.

I teraz najważniejsze…

Czy takim ludziom należy dobrze życzyć?

A może podchodzić do nich z miłością?

Czy warto udawać samemu przed sobą, że tak się myśli?

Z całą pewnością tak nie uważam!

Uważam, że najgorsze jest oszukiwanie samego siebie i że nie wolno samemu sobie tego robić.

Dobre życzenia mają moc!

Ale nie każdemu musimy dobrze życzyć.

Nie należy obciążać swojej karmy złymi życzeniami, o takich ludziach po prostu nie powinniśmy myśleć.  Każde myślenie o nich, dobre czy złe, dodaje im energii, a nam ją odbiera.

Więc jeśli muszę czasem spotkać ich na drodze mojego życia (a Centrum mieści się w budynku wspólnoty z wieloma takimi osobami ) to przechodzę przez to jak przez grypę. Potem otrząsam się i żyję tak jakby nie istnieli. Nie obciążam się myśleniem o nich ale też nigdy nie będę siebie okłamywać, że dobrze im życzę.

Życzę im żeby to co z siebie dają innym wróciło do nich w dwójnasób. Tego zresztą życzę każdemu, sobie również 🙂

Można i tak chociaż nie polecam.